Odkąd tylko poszedłem na studia nie mogłem doczekać się jednej rzeczy – praktyk. Prawda jet taka, że wyczekiwałem tego od bardzo dawna, i byłem naprawdę szczerze zadowolony, że w końcu będzie mi dane zobaczyć jedną z firm PR od środka jako zwykły pracownik.
Trafiłem do solidnej agencji public relations
Wiele uczyliśmy się na ten temat na studiach, ale wielu wykładowców powtarzało nam jak mantrę, że dopiero zobaczymy jak to tak naprawdę wygląda, jak pójdziemy na praktyki. Musiałem przyznać, że faktycznie nie takiego obrazu spodziewałem się słuchając ich wykładów. Przedstawiało się to raczej an nudną i rutynową pracę, ale agencja public relations okazała się być miejscem, w którym codziennie wymyślało się nowe rozwiązania i mierzyło z nowymi wyzwaniami. Był to klimat w sam raz dla mnie – przyznaję, że nie mogłem wyobrazić sobie lepszego miejsca. Bardzo miło ze strony agencji PR, że nie dali mnie to zada, których nikt inny nie chciał się podjąć, takich jak na przykład sortowanie papierów czy niszczenie starych faktur w niszczarce. Przez cały okres praktyk naprawdę szczerze czułem się częścią zespołu i mogłem oglądać prawdziwą pracę z bliska dokładnie w taki sam sposób, jakbym był tam normalnie zatrudniony na umowę o pracę. Starałem się wypaść jak najlepiej jeszcze z jednego względu – naprawdę spodobała mi się ta firma, i ze szczerą chęcią przeszyłbym do nich do pracy zarówno na wakacje, jak i po ukończeniu studiów. Na szczęście kierownik zauważył moje zaangażowanie i powiedział sam z siebie, że jeśli jestem zainteresowany pracą wakacyjną w swojej branży, to miejsce na pewno będzie na mnie czekało.
Praca okazała się być jeszcze lepsza, niż praktyki. Okazało się, że wszyscy współpracują tam i komunikują się na znacznie wyższym poziomie, niż w jakimkolwiek innym miejscu, jakie zdarzyło mi się w przeszłości odwiedzić.