W końcu nadchodziły moje wymarzone wakacje. Nie mogłam się doczekać, bo dla samej siebie przygotowałam coś zupełnie nowego. Postanowiłam nie tylko – tak, jak zawsze – po prostu chodzić po górach na zielonych szlakach jako zupełnie standardowy turysta. O nie, w tym roku czekało na mnie coś o wiele bardziej ekscytującego.
Wspinaczka skalna w czasie wakacji
Zdecydowałam, że nauczę się wspinaczki skalnej, takiej już profesjonalnej. I że będę wspinać się z innymi. A oczywiście do tego najlepszy jest obóz wspinaczkowy, bo zawiera wszystko to, czego chciałam doświadczyć. Nie tylko jeśli chodzi o samą naukę i możliwość wspinania się pod okiem doświadczonego specjalisty, chociaż to oczywiście najważniejsze. Liczył się też dla mnie sam fakt, że będę w grupie osób o podobnych zainteresowaniach, podobnej pasji, które nie stwierdzą po chwili próbowania, że już nie, one wracają, a najlepiej chodźmy na miasto. To była świetna perspektywa, bo chociaż kocham chodzenie po górach, to łatwo mnie zniechęcić, kiedy grupa moich znajomych jest niechętna do kontynuowania. Dlatego tym bardziej cieszyła mnie myśl, że taki obóz jest dla mnie możliwy i że poznam, prawdopodobnie, moich rówieśników, dla których ważne jest to samo – wspinanie się. Takie odczucia bardzo ciężko osiągnąć, jeśli nie ma się swojej paczki przyjaciół o takich samych pasjach, a obóz umożliwia spotkanie potencjalnych znajomych na miejscu. A jakby tego było mało – ofertuje także profesjonalistę, który wszystko po kolei będzie tłumaczył.
Nie mogłam się doczekać swojego obozu, byłam podekscytowana już na wiele tygodni przed jego rozpoczęciem, a co cudowne – w trakcie jego trwania nie tylko wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione, ale i sam obóz zdecydowanie je przewyższył. Nie mogłam być bardziej zadowolona.